Jure wrócił do domu wściekły, bo nigdzie nie udało mu się
odnaleźć Klary. Przeszukał już całe miasto, a po brunetce nie było ani śladu. W
dodatku na zewnątrz padał okropny deszcz, który utrudniał mu sytuację. Jedyne
czego się dowiedział, to że jest strasznym idiotą. Te stwierdzenie z ust Tepesa
bynajmniej miłe nie było. Ale co tu dużo mówić, jego niegdyś najlepszy
przyjaciel miał rację. Był idiotą, bo pozwolił dziewczynie odejść tak naprawdę
nie chcąc słuchać jej nawet najmniejszych wytłumaczeń. Czuł się bardzo źle, a
kac moralny, który odczuwał, z każda chwilą się powiększał. W głowie krążyło
tylko jedno, jedyne zdanie, które wypowiedział mu Tepes kilka godzin temu,
kiedy tak usilnie starał się znaleźć Klarę. ”Ona
Cię kocha idioto, ale ty jesteś zbyt ślepy, żeby to zauważyć.”. Cholera,
znów musiał przyznać mu rację. Tym razem to jego kumpel ze skoczni okazał się o
wiele mądrzejszy i dojrzalszy od niego. Dał mu też do zrozumienia, że widział
się z Klarą zupełnie niedawno, ale po pierwsze nie chciał mu powiedzieć gdzie
teraz jest dziewczyna, a po drugie obiecał jej to. Na Tepesa więc nie miał co
liczyć. Jedyne z czego mógł się cieszyć to fakt, że nadal była gdzieś niedaleko
i jeszcze nie zdążyła się ewakuować z powrotem do Polski. W myślach jeszcze raz
przeanalizował wszystko dokładnie, jednak nic mu to nie dało, bo nadal nie miał
pojęcia co teraz mógłby zrobić. Z bezsilności wziął do ręki album ze zdjęciami,
który stał zupełnie niewinnie na górnej półce i otworzył go z ciekawością.
Dokładnie pamiętał, że dostał go na urodziny od Klary. Powiedziała wtedy, że te
zdjęcia zawsze będą mu o niej przypominały, nawet jeśli już nie będą ze sobą
mieszkać. Kiedy znalazł się na pierwszej stronie, jego oczom ukazało się
zdjęcie, na którym razem z dziewczyną spacerowali przy zachodzie słońca.
Kolejna strona albumu, kolejne zdjęcia i kolejny zastrzyk wspomnień, które
natychmiast wypełniły jego głowę. Tyle razem przeżyli od czasu, gdy zjawiła się
w jego życiu. Dopiero teraz, poprzez wszystkie te zdjęcia przypomniał sobie,
jak było im dobrze w swojej obecności. Czy on zawsze musi wszystko zniszczyć?
Wstał gwałtownie z fotela, na którym jeszcze przed chwilą siedział i podziwiał ich wspólne zdjęcia, po czym w mgnieniu oka znalazł się przy wyjściowych drzwiach. Musi ją znaleźć, po prostu musi. I tym razem zrobi wszystko, by znaleźć Klarę. Jeszcze wierzył, że ma szanse wszystko sprostować…
Po raz ostatni spróbował się do niej dodzwonić. Jednak nie miał żadnych złudzeń, że i tak nie odbierze od niego telefonu. Zadzwonił po raz kolejny, jednak tym razem jego odbiorcą okazał się być prawnik jego rodziny. Chwilę z nim rozmawiał po czym bez słowa się rozłączył. Teraz już wiedział, gdzie jest Klara. Wiedział również, że ma mało czasu by ją zatrzymać, bo za kilka minut miała wypłynąć w rejs statkiem. Nie wiedział z kim, nie wiedział gdzie, jednak w tym czasie zupełnie się tym nie przejmował. Liczyło się tylko to, że może ją zatrzymać. Ma jeszcze szansę i nie zamierza jej stracić. W ekspresowym tempie znalazł się w samochodzie, po czym z piskiem opon ruszył w kierunku portu.
Kiedy zobaczył odpływający statek w jego oczach pojawił się strach. Doskonale wiedział, że dziewczyna jest już na pokładzie a on nie zdąży na niego wejść. Przyjechał o kilka chwil , za późno, dosłownie jedna minuta mogła zmienić całe jego życie. Już miał w ustach jakieś przekleństwo, kiedy statek stanął w miejscu i czekał na mniejsze łodzie, które płynęły tuż za nim. W jego głowie pojawiła się czerwona lampka. Po chwili skoczek zniknął gdzieś w tłumie ludzi…
Zawsze bała się podróżować statkiem. Do tej pory uważała, że ma chorobę morską, jednak postanowiła pokonać swój lęk. Nie było jednak tak źle jak myślała. Mało tego ta wyprawa bardzo się jej spodobała. Choć przez chwilę mogła zapomnieć o tym, co ciągle siedziało w jej głowie. Nie czuła już strachu, ani przed samotnością ani przed wodą. Po raz kolejny w swoim życiu musiała pokonać trudności jakie los rzucał jej pod nogi. Na całe szczęście zdążyła się już przyzwyczaić, że jej życie nie jest bajką. Miała tylko nadzieję, że nie zamieni się ono w horror, bo to trudno byłoby jej znieść. Uśmiechnęła się pod nosem jednak jej uśmiech wcale nie przypominał tego, który widniał u osoby szczęśliwej. Był to uśmiech, którym starała się pokazać samej sobie, że wszystko jest już w porządku. Ale nie było. I tylko w głębi serca prosiła, aby już nigdy więcej nie musiała cierpieć tak, jak teraz…
Wstał gwałtownie z fotela, na którym jeszcze przed chwilą siedział i podziwiał ich wspólne zdjęcia, po czym w mgnieniu oka znalazł się przy wyjściowych drzwiach. Musi ją znaleźć, po prostu musi. I tym razem zrobi wszystko, by znaleźć Klarę. Jeszcze wierzył, że ma szanse wszystko sprostować…
Po raz ostatni spróbował się do niej dodzwonić. Jednak nie miał żadnych złudzeń, że i tak nie odbierze od niego telefonu. Zadzwonił po raz kolejny, jednak tym razem jego odbiorcą okazał się być prawnik jego rodziny. Chwilę z nim rozmawiał po czym bez słowa się rozłączył. Teraz już wiedział, gdzie jest Klara. Wiedział również, że ma mało czasu by ją zatrzymać, bo za kilka minut miała wypłynąć w rejs statkiem. Nie wiedział z kim, nie wiedział gdzie, jednak w tym czasie zupełnie się tym nie przejmował. Liczyło się tylko to, że może ją zatrzymać. Ma jeszcze szansę i nie zamierza jej stracić. W ekspresowym tempie znalazł się w samochodzie, po czym z piskiem opon ruszył w kierunku portu.
Kiedy zobaczył odpływający statek w jego oczach pojawił się strach. Doskonale wiedział, że dziewczyna jest już na pokładzie a on nie zdąży na niego wejść. Przyjechał o kilka chwil , za późno, dosłownie jedna minuta mogła zmienić całe jego życie. Już miał w ustach jakieś przekleństwo, kiedy statek stanął w miejscu i czekał na mniejsze łodzie, które płynęły tuż za nim. W jego głowie pojawiła się czerwona lampka. Po chwili skoczek zniknął gdzieś w tłumie ludzi…
Zawsze bała się podróżować statkiem. Do tej pory uważała, że ma chorobę morską, jednak postanowiła pokonać swój lęk. Nie było jednak tak źle jak myślała. Mało tego ta wyprawa bardzo się jej spodobała. Choć przez chwilę mogła zapomnieć o tym, co ciągle siedziało w jej głowie. Nie czuła już strachu, ani przed samotnością ani przed wodą. Po raz kolejny w swoim życiu musiała pokonać trudności jakie los rzucał jej pod nogi. Na całe szczęście zdążyła się już przyzwyczaić, że jej życie nie jest bajką. Miała tylko nadzieję, że nie zamieni się ono w horror, bo to trudno byłoby jej znieść. Uśmiechnęła się pod nosem jednak jej uśmiech wcale nie przypominał tego, który widniał u osoby szczęśliwej. Był to uśmiech, którym starała się pokazać samej sobie, że wszystko jest już w porządku. Ale nie było. I tylko w głębi serca prosiła, aby już nigdy więcej nie musiała cierpieć tak, jak teraz…
Od razu przepraszam, że tak krótko. Miałam przez chwilę natchnienie, dlatego udało mi się napisać część 15. Jest jaka jest, ale część przejściową mamy już za sobą.
Aaa i jeszcze jedno. Strasznie miło mi się zrobiło, kiedy część z Was napisała mi, że będzie tęsknić za tym opowiadaniem. Dziękuję Wam ;***
Aaa i jeszcze jedno. Strasznie miło mi się zrobiło, kiedy część z Was napisała mi, że będzie tęsknić za tym opowiadaniem. Dziękuję Wam ;***