czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 15 "Przezwyciężony strach..."



         Jure wrócił do domu wściekły, bo nigdzie nie udało mu się odnaleźć Klary. Przeszukał już całe miasto, a po brunetce nie było ani śladu. W dodatku na zewnątrz padał okropny deszcz, który utrudniał mu sytuację. Jedyne czego się dowiedział, to że jest strasznym idiotą. Te stwierdzenie z ust Tepesa bynajmniej miłe nie było. Ale co tu dużo mówić, jego niegdyś najlepszy przyjaciel miał rację. Był idiotą, bo pozwolił dziewczynie odejść tak naprawdę nie chcąc słuchać jej nawet najmniejszych wytłumaczeń. Czuł się bardzo źle, a kac moralny, który odczuwał, z każda chwilą się powiększał. W głowie krążyło tylko jedno, jedyne zdanie, które wypowiedział mu Tepes kilka godzin temu, kiedy tak usilnie starał się znaleźć Klarę. ”Ona Cię kocha idioto, ale ty jesteś zbyt ślepy, żeby to zauważyć.”. Cholera, znów musiał przyznać mu rację. Tym razem to jego kumpel ze skoczni okazał się o wiele mądrzejszy i dojrzalszy od niego. Dał mu też do zrozumienia, że widział się z Klarą zupełnie niedawno, ale po pierwsze nie chciał mu powiedzieć gdzie teraz jest dziewczyna, a po drugie obiecał jej to. Na Tepesa więc nie miał co liczyć. Jedyne z czego mógł się cieszyć to fakt, że nadal była gdzieś niedaleko i jeszcze nie zdążyła się ewakuować z powrotem do Polski. W myślach jeszcze raz przeanalizował wszystko dokładnie, jednak nic mu to nie dało, bo nadal nie miał pojęcia co teraz mógłby zrobić. Z bezsilności wziął do ręki album ze zdjęciami, który stał zupełnie niewinnie na górnej półce i otworzył go z ciekawością. Dokładnie pamiętał, że dostał go na urodziny od Klary. Powiedziała wtedy, że te zdjęcia zawsze będą mu o niej przypominały, nawet jeśli już nie będą ze sobą mieszkać. Kiedy znalazł się na pierwszej stronie, jego oczom ukazało się zdjęcie, na którym razem z dziewczyną spacerowali przy zachodzie słońca. Kolejna strona albumu, kolejne zdjęcia i kolejny zastrzyk wspomnień, które natychmiast wypełniły jego głowę. Tyle razem przeżyli od czasu, gdy zjawiła się w jego życiu. Dopiero teraz, poprzez wszystkie te zdjęcia przypomniał sobie, jak było im dobrze w swojej obecności. Czy on zawsze musi wszystko zniszczyć?
           Wstał gwałtownie z fotela, na którym jeszcze przed chwilą siedział i podziwiał ich wspólne zdjęcia, po czym w mgnieniu oka znalazł się przy wyjściowych drzwiach. Musi ją znaleźć, po prostu musi. I tym razem zrobi wszystko, by znaleźć Klarę. Jeszcze wierzył, że ma szanse wszystko sprostować…
Po raz ostatni spróbował się do niej dodzwonić. Jednak nie miał żadnych złudzeń, że i tak nie odbierze od niego telefonu. Zadzwonił po raz kolejny, jednak tym razem jego odbiorcą okazał się być prawnik jego rodziny. Chwilę z nim rozmawiał po czym bez słowa się rozłączył. Teraz już wiedział, gdzie jest Klara. Wiedział również, że ma mało czasu by ją zatrzymać, bo za kilka minut miała wypłynąć w rejs statkiem. Nie wiedział z kim, nie wiedział gdzie, jednak w tym czasie zupełnie się tym nie przejmował. Liczyło się tylko to, że może ją zatrzymać. Ma jeszcze szansę i nie zamierza jej stracić. W ekspresowym tempie znalazł się w samochodzie, po czym z piskiem opon ruszył w kierunku portu.
        Kiedy zobaczył odpływający statek w jego oczach pojawił się strach. Doskonale wiedział, że dziewczyna jest już na pokładzie a on nie zdąży na niego wejść. Przyjechał o kilka chwil , za późno, dosłownie jedna minuta mogła zmienić całe jego życie. Już miał w ustach jakieś przekleństwo, kiedy statek stanął w miejscu i czekał na mniejsze łodzie, które płynęły tuż za nim. W jego głowie pojawiła się czerwona lampka. Po chwili skoczek zniknął gdzieś w tłumie ludzi…
         Zawsze bała się podróżować statkiem. Do tej pory uważała, że ma chorobę morską, jednak postanowiła pokonać swój lęk. Nie było jednak tak źle jak myślała. Mało tego ta wyprawa bardzo się jej spodobała. Choć przez chwilę mogła zapomnieć o tym, co ciągle siedziało w jej głowie. Nie czuła już strachu, ani przed samotnością ani przed wodą. Po raz kolejny w swoim życiu musiała pokonać trudności jakie los rzucał jej pod nogi. Na całe szczęście zdążyła się już przyzwyczaić, że jej życie nie jest bajką. Miała tylko nadzieję, że nie zamieni się ono w horror, bo to trudno byłoby jej znieść. Uśmiechnęła się pod nosem jednak jej uśmiech wcale nie przypominał tego, który widniał u osoby szczęśliwej. Był to uśmiech, którym starała się pokazać samej sobie, że wszystko jest już w porządku. Ale nie było. I tylko w głębi serca prosiła, aby już nigdy więcej nie musiała cierpieć tak, jak teraz…



      Od razu przepraszam, że tak krótko. Miałam przez chwilę natchnienie, dlatego udało mi się napisać część 15. Jest jaka jest, ale część przejściową mamy już za sobą.
Aaa i jeszcze jedno. Strasznie miło mi się zrobiło, kiedy część z Was napisała mi, że będzie tęsknić za tym opowiadaniem. Dziękuję Wam ;***

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 14 " Tam, gdzie było całe jego życie."


        Skoczek wyszedł z domu jakieś pół godziny temu. Miał nadzieję, że w miarę możliwości uda mu się znaleźć Klarę dość szybko, jednak dopiero teraz zrozumiał jak bardzo się mylił. Nie wiedział gdzie jest dziewczyna oraz gdzie mógłby jej szukać. Próbował kilkakrotnie dodzwonić się do brunetki, jednak ona albo wyłączyła telefon, albo nie chciała z nim rozmawiać, bo z każdym telefonem wykonanym do niej, słyszał głos automatycznej sekretarki, a z nią rozmawiać przecież nie chciał. Czuł się dziwnie chodząc przez park to w jedną to w drugą stronę. Jego przebywanie tutaj nie miało żadnego sensu, ale za wszelką cenę chciał dowiedzieć się teraz gdzie jest Klara, musiał ją przecież znaleźć nie zależnie od tego co myśli i co czuje dziewczyna. Zaczął się zastanawiać, gdzie mogłaby pójść, jednak analizując miejsca, które tu uwielbiała, z przykrością stwierdził, że wszystkie już odwiedził i w żadnym z nich nie spotkał brunetki. Może był głupi, ale przez myśl przeszło mu, że mogła udać się na skocznie. Lubiła tam przebywać, oglądać, kibicować. Co prawda nie było w tym czasie żadnego treningu, a tym bardziej konkursu, ale może poszła tam, by na spokojnie wszystko przemyśleć, przeanalizować. Nie miał nic do stracenia dlatego odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem pomaszerował tam, gdzie było całe jego życie. Na skocznie…

         Siedziała na trybunach i co jakiś czas wycierała łzy, które spływały na jej blady policzek. To wszystko miało być inaczej. Przyjechała tu, by zmienić swoje życie, jednak wszystko ułożyło się dla niej zupełnie niekorzystnie. Pociągnęła nosem by zatrzeć resztki swojego płaczu i odetchnęła głęboko. Musiała się uspokoić i tak nie mogła niczego zmienić. Kiedy usłyszała za sobą odgłos stąpania , odwróciła głowę lekko do tyłu. Uśmiechnęła się delikatnie, jednak nieco sztucznie, po czym przecierając jeszcze raz oczy, spojrzała na swojego towarzysza ledwo przytomnym wzrokiem. Mimo, że czuła teraz do wszystkich uraz, przy nim zawsze miała chęć się uśmiechać. Czasami żałowała, że nie dała mu szansy. Szansy, aby spróbowali być razem.
        Uwielbiała to w jaki sposób zawsze ją traktował. Jak kogoś, kto jest najważniejszy.  Nawet jeśli coś szło nie po jego myśli starał się ją wesprzeć. Taki już właśnie był. Prawdziwy ideał. Dlatego, kiedy przytulił ją bez słowa, nie protestowała, tylko wtuliła się w niego i nasłuchiwała jak miarowo oddycha.
- Płakałaś?- spytał tylko cicho, tak aby jej nie wystraszyć.
- To naprawdę nie ważne.- odpowiedziała mu jeszcze nieco smutnym głosem, jednak mimo wszystko starała się uśmiechnąć.
- Co tu robisz? W dodatku w taką pogodę.- rzeczywiście pogoda dzisiejszego dnia nie była najpiękniejsza. Zupełnie niedawno zaczął padać drobny deszcz, który jeszcze bardziej potęgował uczycie depresji u dziewczyny. Dopiero teraz zauważyła, że ma całe przemoczone ubrania, a z włosów spływały co chwilę małe kropelki wody. W tej chwili jednak nie liczyło się dla niej to, jak wygląda. Jedyne czego mogła się obawiać to fakt, że jeszcze przed wyjazdem może się rozchorować. A tego by nie chciała, bo nawet nie miałby gdzie się zatrzymać. Westchnęła cicho i odsunęła się od skoczka, który usilnie wpatrywał się w jej zapewne bladą twarz, czekając przy tym na odpowiedź.
- Przyszłam bo miałam nadzieję, że Cię tu spotkam.
- Przecież mogłaś zadzwonić, gdybym wiedział że tu jesteś, przyszedłbym od razu.
- Potrzebowałam chwili spokoju.- brunetka złapała go za dłoń i uścisnęła mocno.- Jurji chciałam się z Tobą pożegnać.
- Nie rozumiem.- chłopak wyglądał na nieco zdezorientowanego, jednak nadal starał się ciągle uśmiechać.
- Wiesz, właśnie to w Tobie lubiłam najbardziej. Ten uśmiech. Nigdy nie schodzi z twojej twarzy, prawda?- spytała, jednak wcale nie czekała na odpowiedź.- Mógłbyś nim zawładnąć serce nie jednej dziewczyny.
- Twojego jakoś nie zdobyłem.- w jego głosie można było wyczuć odrobinę żalu, który jednak zniknął szybciej niż się pojawił.- Klara, co się dzieje?
- Może dlatego, że moje serce jest głupie i zawsze prowadzi mnie do złych wyborów.
- Wszystko jeszcze można zmienić, tylko powiedz mi wreszcie o co chodzi.- skoczek z każdą chwilą miał złe przeczucia. Dziewczyna nigdy jeszcze nie zachowywała się w ten sposób. Przez krótką chwilę bał się o nią jak nigdy.
- Wracam do domu, do Polski. Dużo się zmieniło odkąd widzieliśmy się ostatni raz.- brunetka opowiadała patrząc gdzieś przed siebie. Jej myśli zupełnie odbiegały od tego co teraz mówiła.- Nic mnie tu już nie trzyma. Nie mam tu ani rodziny, ani przyjaciół, zupełnie nikogo.
- Klara, masz mnie.- westchnął nadal nie rozumiejąc co się dzieje.- Zawsze będę twoim przyjacielem, bez względu na to co się stanie.
- I nie masz do mnie żalu? Naprawdę nie jesteś na mnie choć trochę zły?- spytała z niedowierzaniem.
- Nie mógłbym się na Ciebie gniewać dłużej niż pięć sekund.- na jego dotychczas zatroskanej twarzy pojawił się znów szeroki uśmiech.
- Dziękuję Ci Jurji. Mówiłam Ci już kiedyś, że jesteś najwspanialszym mężczyzną jakiego spotkałam?
- Przestań, bo się jeszcze zarumienię.- teraz ich rozmowa była już nieco lżejsza. Powaga ulotniła się gdzieś na krótką chwile, jednak zaraz powróciła.- Klara nie wyjeżdżaj.
- Nie mam innego wyjścia. Będę za Tobą strasznie tęskniła.
- Proszę nie mów tak, przecież możesz tu zostać…
- Nie, nadszedł czas, żeby wreszcie powiedzieć sobie jasno, że mój pobyt tutaj właśnie się zakończył. Popełniłam błąd i teraz jedyne co mogę zrobić to żałować, że odważyłam się tu przyjechać.
- Powiedz, czy twój wyjazd ma związek z Jure?
-  Po części tak, ale nie tylko. Nie rozmawiajmy już o tym, czas się pożegnać.- popatrzyła na niego jeszcze swoimi dużymi oczami, które nagle zapełniły się łzami.- Ale mam do Ciebie jeszcze jedną, ostatnią prośbę.
- Co mogę dla Ciebie zrobić?
- Uśmiechnij się do mnie. Uśmiechnij się tak jak wtedy, kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz.- Skoczek spełnił jej prośbę i przytulił ją mocno do siebie. To prawda, że chciałby aby była dla niego kimś więcej niż „tylko” przyjaciółką. Ale mimo wszystko obiecał sobie, że zawsze będzie ją wspierał. Przecież była jedyną kobietą, na której mu zależało…




     Przepraszam za nieobecność i zaległości, których nie mogę ciągle nadrobić. Klasa maturalna zabiera mój cały czas, który najchętniej poświęciłabym na pisanie, niestety. Wielkimi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania. I chyba się z tego powodu cieszę ;)
    Pozdrawiam ;*