wtorek, 22 stycznia 2013
Rozdział 13 "Zanim będzie za późno..."
Skoczek zamknął się w pokoju i usiadł bezradnie na łóżko. Miał tysiące myśli w swojej głowie i nie potrafił ich spokojnie poukładać. Miał wrażenie, że powinien zatrzymać Klarę, jednak z drugiej strony jego duma nie pozwoliła mu na to, by za nią pobiec. Okłamała go i to najbardziej zraniło jego uczucia. Doskonale wiedział, że nie mogła zrobić tego dla pieniędzy. Dziewczyna przyjechała tu kilka miesięcy temu i w ciągu tego czasu zdążył ją dobrze poznać. Wiedział kiedy się cieszy, kiedy ją coś trapi. Po pierwszym spojrzeniu potrafił rozgryźć, co w danej chwili czuje brunetka. Nie wierzył w to, by mogła przyjechać tu tylko dla majątku, jednak świadomość tego, że okłamywała go od samego początku nie mogła go opuścić od chwili, kiedy dowiedział się prawdy. Gdyby mógł cofnąć czas, zatrzymałby ją i porozmawiał na spokojnie, bez świadków. Jednak ona już dobre kilka godzin temu opuściła ich dom i najwyraźniej nie zamierzała wracać.
Nigdy jeszcze się tak nie czuł. Z jednej strony wierzył w jej niewinność i chciał aby teraz siedziała obok niego na łóżku. Tyle razem przeżyli. Bywało między nimi różnie. Raz lepiej, raz gorzej. Doskonale pamiętał jak się poznali. To właśnie Klara jako jedna z nielicznych wspierała go w jego pasji. To ona chodziła z nim na treningi, patrzyła jak skacze. Cieszyła się z udanego występu, pocieszała go, kiedy było gorzej. Pamiętał również zazdrość o spotkanie z Tepesem. Ledwo powstrzymał się aby nie uderzyć przyjaciela, kiedy zobaczył jak całuje Klarę. A teraz zamiast rozstrzygnąć to w inny sposób, tak po prostu pozwolił jej odejść.
Co chwila zerkał w okno, mając nadzieję, że jednak dziewczyna postanowi wrócić. Tak bardzo mu na niej zależało, jednak ciągle nie mógł zrozumieć, dlaczego postąpiła wobec niego w taki sposób. Wszystko byłoby lepsze od kłamstwa…
Odwrócił się w stronę drzwi, kiedy usłyszał jak powoli się otwierają. To wcale nie była Klara, którą tak chciał zobaczyć, a jedynie Marit. Ona jako jedyna broniła dziewczynę od samego początku, nawet przez chwilę nie pomyślała, że Klara okłamała ich w złych zamiarach. Starsza kobieta usiadła obok niego i popatrzyła na chłopaka z zatroskaniem.
- Naprawdę wierzysz, że Klara miała wobec nas złe intencje? Powiedz, czy uważasz, że okłamała nas tylko dlatego, żeby zdobyć majątek?
-Oczywiście, że nie. Przecież ona nigdy nikogo by nie skrzywdziła.
- To dlaczego ją tak potraktowałeś, jakbyś nie wierzył w jej niewinność.
- To nie tak. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego nas okłamywał. Minęło tyle czasu, a ona nadal urywała przed nami prawdę.
- A nie pomyślałeś, że bała się powiedzieć nam, że nie jesteśmy jej biologiczną rodziną.
- Babciu, przecież to nie miałoby żadnego znaczenia.
- Dla Ciebie nie, ale dla Klary to ważna sprawa. Nie chciała o tym mówić, bo bała się twojej reakcji. Bała się, że postąpisz wobec niej w taki sposób jak dziś.
- Czyli w jaki?- spytał nie rozumiejąc o co chodzi kobiecie.
- Jakby Ci na niej nie zależało.- westchnęła cicho.- Jure czy ty naprawdę niczego nie widzisz, czy po prostu nie chcesz widzieć?
- O czym ty mówisz?
- Przecież ona to robiła z miłości do Ciebie. Ta dziewczyna jest w Ciebie zapatrzona jak w o obrazek.- w oczach kobiety pojawiły się łzy.- Klara Cię kocha i zrobiłaby wszystko, aby Cię nie zawieść.- pomiędzy nimi zapadła chwila ciszy. Jure nie wiedział co ma powiedzieć. Czy mógł być na tyle ślepy, by niczego nie zauważyć. A może po postu za bardzo skupiał się na zazdrości o nią i nie zauważył, jakim uczuciem darzy go dziewczyna.
- Może się myślisz…- jego głos wcale nie brzmiał w tej chwili pewnie.- Ona czuje coś do Tepesa.
- Przecież to ty ją namówiłeś do ich spotkania. Po za tym spotykałeś się wtedy z Elizabeth, to nie w jej stylu narzucać się zajętemu facetowi.
- Masz rację. Nie wierzę, że mogłem tego nie zauważyć.- kobieta uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę.- Babciu, ty o wszystkim wiedziałaś, prawda?
- To znaczy?
- Wiedziałaś, że Klara była adoptowana. Od początku o wszystkim wiedziałaś i mimo to, zawsze stawałaś po jej stronie.
- Tak wiedziałam, ale dla mnie to nie miało żadnego znaczenia. Zawsze chciałam mieć w rodzinie taką wnuczkę, która by się o mnie martwiła, która umiałaby ze mną rozmawiać. A ona właśnie taka jest. I nie ważne jest dla mnie to, czy była adoptowana czy nie. Jure, porozmawiaj z nią jak najszybciej, bo potem może być już za późno.
Kobieta nie mówiąc już ani słowa, wstała z łóżka i skierowała kroki w stronę wielkich, drewnianych drzwi. Kiedy je otworzyła, odwróciła się jeszcze na chwilę i mruknęła cicho.
- Jeśli ty też ją kochasz, nie pozwól jej odejść, proszę.- po chwili kobiety nie było już w pokoju. Jure znów został sam i z każda chwilą zdawał sobie sprawę z tego, że jego babcia ma rację. Musiał znaleźć Klarę natychmiast. Zanim będzie za późno…
Z dedykacją dla " Simona". I tych wszystkich, którzy są ;) Zaległości staram się nadrabiać.
piątek, 11 stycznia 2013
Rozdział 12 "Im szyciej tym lepiej."
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo piękny, dlatego dziewczyna
zdecydowała się wyjść na spacer. Chciała jeszcze raz przemyśleć wszystko
dokładnie. Musiała wreszcie powiedzieć Jure prawdę i chciała to zrobić właśnie
dzisiejszego popołudnia. Po cichutku układała sobie w głowie, jakich argumentów
mogłaby użyć na swoją obronę. Chciała, aby skoczek jej uwierzył, ale wiedziała,
że może to być trudne w obecnej sytuacji. Tylko on, jako jedyny z całej rodziny
nie dowiedział się jeszcze o wszystkim i właśnie dlatego postanowiła, że musi
mu wyznać prawdę sama. Wtedy może łatwiej mu będzie ją przyswoić.
Odczuwała w sobie lekki niepokój. Zawsze zastanawiała się, jak będzie wyglądał ten moment, ale nie sądziła, że to wszystko może być aż tak trudne. Byłoby lepiej, gdyby powiedziała mu o wszystkim wcześniej, ale miała w sobie za mało odwagi, zresztą w tej kwestii mało się zmieniło. Nigdy nie była odważna i tak już chyba zostanie.
Od kilku minut starała się poukładać w głowie myśli, jednak nie mogła się na niczym skupić. Chciała mieć tą rozmowę już daleko za sobą, jednak czas płynął dziś bardzo wolno a nawet miała wrażenie, że powoli się cofa. Jakby ciągle o jedną wskazówkę. Potrząsnęła głową zdając sobie sprawę z głupoty, jaką właśnie uroiła w swojej głowie i zakryła dłońmi twarz. Siedziała na ławce w niewielkim parku i czekała, ciągle czekała, aż nadejdzie południe, by móc wrócić do domu i porozmawiać ze skoczkiem. Popatrzyła zniecierpliwiona na zegarek i z ulgą stwierdziła, że już czas się zbierać, zwłaszcza, że miała jeszcze zajść do apteki, by kupić kilka lekarstw dla Marit.
W nieco lepszym nastroju pokonała schody, które prowadziły ją do pięknej posiadłości Jure i jego rodziny. Z ulgą nacisnęła na klamkę, po czym otworzyła wielkie drewniane drzwi i weszła do przedpokoju. Już przy samym wejściu usłyszała głos Jure, dlatego lekko się zdziwiła. Wydawało się jej, że chłopak miał być w domu dopiero za godzinę, ale widocznie zmienił swoje plany. Im szybciej to załatwi tym lepiej dla każdego – pomyślała i ruszyła w kierunku salonu. Zatrzymała się jednak gwałtowanie, kiedy usłyszała kawałek rozmowy.
- Przestań Nino! Ta dziewczyna nie zrobiła nic złego.- głos Marit rozchodził się po całym domu.- Jure, chyba nie wierzysz w te bzdury. Przecież znasz ją nie od dziś i wiesz, że nie chodzi jej wcale o nasze pieniądze.- serce Klary stanęło na chwilę. Czyli Jure wiedział już o wszystkim. Wszystkie jej plany legły w gruzach.
- Nie o pieniądze? W takim razie o co? Czy ty jesteś aż tak głupia? Dlaczego jej bronisz, przecież ona od początku nas okłamywała.- Nina z każdym słowem podnosiła głos coraz bardziej.- Synku, bardzo mi przykro, że musiałam Ci to powiedzieć, ale taka jest prawda. Wasza kochana Klar ni jest wcale taka święta, na jaką wygląda. Przyjechała tu specjalnie, żeby zrobić na nas pieniądze, ale ja od początku wiedziałam, że coś jest z nią nie tak. Gdybyście mnie słuchali…
- Nie oceniaj jej, bo nic o niej nie wiesz.- Marit ciągle obstawała po jej stronie. Dopiero teraz mogła zobaczyć, że ta kobieta kocha ją jak własną wnuczkę.
- Ty też nic o niej nie wiesz!- rozmowa ciągle toczyła się pomiędzy kobietami, natomiast Jure nie odzywał się ani słowem. Wiedziała, że skoczek był szoku. Mogła się jedynie domyślać, co teraz dzieje się w jego głowie.
- Klara to dobra dziewczyna i nie wierzę w nic, co o niej mówisz.
- Przestań wreszcie bronić tej dziewczyny!- krzyknęła Nina.- Jure, powiedz cos wreszcie, stań po mojej stronie.
- Chciałbym porozmawiać najpierw z Klarą.- cichy głos skoczka, wyrażał lekkie zdenerwowanie ale także i smutek.- Przecież, ona też ma coś do powiedzenia.- jego zdanie potwierdziła również Marit, która ciągle starała się załagodzić jakoś tą całą sytuację.
Dłuższe ukrywanie się za ścianą salonu nie miało już większego sensu, dlatego dziewczyna postanowiła wejść do pomieszczenia, w którym czekali na nią domownicy. Teraz nie wiedziała co mogłaby powiedzieć, ale czuła, że Nina będzie w większości mówiła za nią, tak jak to często bywało. Nie miała już tych samych argumentów, które szykowała do rozmowy ze skoczkiem, tal naprawdę nie wiedziała, czy będzie dała rade wydać z siebie jakiekolwiek słowo.
- Już wróciłam- powiedziała nieśmiało wchodząc do salonu. Bała się tej rozmowy sto razy bardziej niż wtedy, kiedy wracała ze spaceru. Niepokój jaki miała w sobie ciągle się pogłębiał. Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona nie miała odwagi aby na nich spojrzeć. Najbardziej bała się zobaczyć rozczarowanie na twarzy Jure. Przecież nie miało tak być, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż mogłaby tego chcieć.
- No proszę, nie dość, że oszustka to jeszcze nie wie co to dobre wychowanie.- jak zwykle zostało powitana w miły sposób przez Ninę, która pierwsza zauważyła wchodzącą brunetkę.- Mogłabyś przynajmniej udawać, że nie podsłuchiwałaś.
- To chyba nie jest teraz najważniejsze.- głos Klary nie był głośny, jednak mimo wszystko wszyscy obecni ją usłyszeli.
- Masz rację, najważniejsze jest to, abyś wyprowadziła się stąd jak najszybciej.
- Mamo, możesz w końcu przestać.- Jure powoli miał dość słuchania ciągłych docinek rzucanych w stronę młodziutkiej dziewczyny.- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytał, powoli przenosząc wzrok na brunetkę.
- Uwierz mi, chciałam. Ale nie miała w sobie tyle odwagi. Powinnam zrobić to na samym początku, ale bałam się, że wtedy nawet nie będziecie chcieli mnie poznać.
- Daruj sobie takie teksty.- Nina mimo próśb swojego syna, nadal nie mogła powstrzymać się przed powiedzeniem własnego zdania.- Chciałaś tylko naszego majątku i pieniędzy. Gdyby tak nie było, nie zamieszkałabyś u nas i nie korzystałabyś z naszego domu. I nie zaprzeczaj, bo i tak wszyscy dobrze wiemy, że będzie to kolejne kłamstwo.
- Wcale nie chce waszych pieniędzy. Nigdy nie przyjęłabym od was ani grosza. A mieszkałam u was tylko dlatego, że nie miałam się gdzie podziać.
- Nie kłam.
- Nie kłamie, chciałam was po prostu poznać, ale nie sądziłam, że to pójdzie aż tak daleko. Nie wiedziałam, że tak bardzo się przywiąże. Nigdy wcześniej nie miałam rodziny.
Odczuwała w sobie lekki niepokój. Zawsze zastanawiała się, jak będzie wyglądał ten moment, ale nie sądziła, że to wszystko może być aż tak trudne. Byłoby lepiej, gdyby powiedziała mu o wszystkim wcześniej, ale miała w sobie za mało odwagi, zresztą w tej kwestii mało się zmieniło. Nigdy nie była odważna i tak już chyba zostanie.
Od kilku minut starała się poukładać w głowie myśli, jednak nie mogła się na niczym skupić. Chciała mieć tą rozmowę już daleko za sobą, jednak czas płynął dziś bardzo wolno a nawet miała wrażenie, że powoli się cofa. Jakby ciągle o jedną wskazówkę. Potrząsnęła głową zdając sobie sprawę z głupoty, jaką właśnie uroiła w swojej głowie i zakryła dłońmi twarz. Siedziała na ławce w niewielkim parku i czekała, ciągle czekała, aż nadejdzie południe, by móc wrócić do domu i porozmawiać ze skoczkiem. Popatrzyła zniecierpliwiona na zegarek i z ulgą stwierdziła, że już czas się zbierać, zwłaszcza, że miała jeszcze zajść do apteki, by kupić kilka lekarstw dla Marit.
W nieco lepszym nastroju pokonała schody, które prowadziły ją do pięknej posiadłości Jure i jego rodziny. Z ulgą nacisnęła na klamkę, po czym otworzyła wielkie drewniane drzwi i weszła do przedpokoju. Już przy samym wejściu usłyszała głos Jure, dlatego lekko się zdziwiła. Wydawało się jej, że chłopak miał być w domu dopiero za godzinę, ale widocznie zmienił swoje plany. Im szybciej to załatwi tym lepiej dla każdego – pomyślała i ruszyła w kierunku salonu. Zatrzymała się jednak gwałtowanie, kiedy usłyszała kawałek rozmowy.
- Przestań Nino! Ta dziewczyna nie zrobiła nic złego.- głos Marit rozchodził się po całym domu.- Jure, chyba nie wierzysz w te bzdury. Przecież znasz ją nie od dziś i wiesz, że nie chodzi jej wcale o nasze pieniądze.- serce Klary stanęło na chwilę. Czyli Jure wiedział już o wszystkim. Wszystkie jej plany legły w gruzach.
- Nie o pieniądze? W takim razie o co? Czy ty jesteś aż tak głupia? Dlaczego jej bronisz, przecież ona od początku nas okłamywała.- Nina z każdym słowem podnosiła głos coraz bardziej.- Synku, bardzo mi przykro, że musiałam Ci to powiedzieć, ale taka jest prawda. Wasza kochana Klar ni jest wcale taka święta, na jaką wygląda. Przyjechała tu specjalnie, żeby zrobić na nas pieniądze, ale ja od początku wiedziałam, że coś jest z nią nie tak. Gdybyście mnie słuchali…
- Nie oceniaj jej, bo nic o niej nie wiesz.- Marit ciągle obstawała po jej stronie. Dopiero teraz mogła zobaczyć, że ta kobieta kocha ją jak własną wnuczkę.
- Ty też nic o niej nie wiesz!- rozmowa ciągle toczyła się pomiędzy kobietami, natomiast Jure nie odzywał się ani słowem. Wiedziała, że skoczek był szoku. Mogła się jedynie domyślać, co teraz dzieje się w jego głowie.
- Klara to dobra dziewczyna i nie wierzę w nic, co o niej mówisz.
- Przestań wreszcie bronić tej dziewczyny!- krzyknęła Nina.- Jure, powiedz cos wreszcie, stań po mojej stronie.
- Chciałbym porozmawiać najpierw z Klarą.- cichy głos skoczka, wyrażał lekkie zdenerwowanie ale także i smutek.- Przecież, ona też ma coś do powiedzenia.- jego zdanie potwierdziła również Marit, która ciągle starała się załagodzić jakoś tą całą sytuację.
Dłuższe ukrywanie się za ścianą salonu nie miało już większego sensu, dlatego dziewczyna postanowiła wejść do pomieszczenia, w którym czekali na nią domownicy. Teraz nie wiedziała co mogłaby powiedzieć, ale czuła, że Nina będzie w większości mówiła za nią, tak jak to często bywało. Nie miała już tych samych argumentów, które szykowała do rozmowy ze skoczkiem, tal naprawdę nie wiedziała, czy będzie dała rade wydać z siebie jakiekolwiek słowo.
- Już wróciłam- powiedziała nieśmiało wchodząc do salonu. Bała się tej rozmowy sto razy bardziej niż wtedy, kiedy wracała ze spaceru. Niepokój jaki miała w sobie ciągle się pogłębiał. Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona nie miała odwagi aby na nich spojrzeć. Najbardziej bała się zobaczyć rozczarowanie na twarzy Jure. Przecież nie miało tak być, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż mogłaby tego chcieć.
- No proszę, nie dość, że oszustka to jeszcze nie wie co to dobre wychowanie.- jak zwykle zostało powitana w miły sposób przez Ninę, która pierwsza zauważyła wchodzącą brunetkę.- Mogłabyś przynajmniej udawać, że nie podsłuchiwałaś.
- To chyba nie jest teraz najważniejsze.- głos Klary nie był głośny, jednak mimo wszystko wszyscy obecni ją usłyszeli.
- Masz rację, najważniejsze jest to, abyś wyprowadziła się stąd jak najszybciej.
- Mamo, możesz w końcu przestać.- Jure powoli miał dość słuchania ciągłych docinek rzucanych w stronę młodziutkiej dziewczyny.- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytał, powoli przenosząc wzrok na brunetkę.
- Uwierz mi, chciałam. Ale nie miała w sobie tyle odwagi. Powinnam zrobić to na samym początku, ale bałam się, że wtedy nawet nie będziecie chcieli mnie poznać.
- Daruj sobie takie teksty.- Nina mimo próśb swojego syna, nadal nie mogła powstrzymać się przed powiedzeniem własnego zdania.- Chciałaś tylko naszego majątku i pieniędzy. Gdyby tak nie było, nie zamieszkałabyś u nas i nie korzystałabyś z naszego domu. I nie zaprzeczaj, bo i tak wszyscy dobrze wiemy, że będzie to kolejne kłamstwo.
- Wcale nie chce waszych pieniędzy. Nigdy nie przyjęłabym od was ani grosza. A mieszkałam u was tylko dlatego, że nie miałam się gdzie podziać.
- Nie kłam.
- Nie kłamie, chciałam was po prostu poznać, ale nie sądziłam, że to pójdzie aż tak daleko. Nie wiedziałam, że tak bardzo się przywiąże. Nigdy wcześniej nie miałam rodziny.
- Nawet w takiej chwili będziesz udawać niewiniątko? Tylko
się tu nam nie rozpłacz, bo zapewniam Cię, że to na nic.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam Was okłamać.- jej wzrok zatrzymał się na skoczku, który również spoglądał w jej stronę. W jego oczach malowało się rozczarowanie, ale także i zamieszanie.- Przepraszam za to, że chciałam mieć normalną rodzinę, którą mogłabym pokochać.- Dziewczyna natychmiast odwróciła się i ze łzami w oczach rzuciła się pędem w stronę schodów. Chciała jak najszybciej znaleźć się w „swoim” pokoju i wypłakać. Jednak tym razem nie miała czasu na rozklejanie się. Chwyciła spakowane wcześniej walizki i wraz z nimi udała się do wyjścia. Tak bardzo chciała, aby Jure powiedział, że jej wybacza, że nic się nie stało. On jednak zamiast tego, widząc ją z walizkami, odwrócił się w stronę okna i dał jej wolną rękę. Jedyne co jej zostało to odejście. Teraz znów zostanie sama…
Kochani, życzę Wam dużo uśmiechu na nowy rok i wszystkiego co najlepsze ;*
Z małym poślizgiem zostawiam Wam ten oto rozdział ;) Dużo się dzieje, a jeszcze więcej się dziać będzie.
Pozdrawiam ;* i trzymajmy kciuki za naszych. W końcu przed nami konkursy w przepięknym Zakopanem ;D
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam Was okłamać.- jej wzrok zatrzymał się na skoczku, który również spoglądał w jej stronę. W jego oczach malowało się rozczarowanie, ale także i zamieszanie.- Przepraszam za to, że chciałam mieć normalną rodzinę, którą mogłabym pokochać.- Dziewczyna natychmiast odwróciła się i ze łzami w oczach rzuciła się pędem w stronę schodów. Chciała jak najszybciej znaleźć się w „swoim” pokoju i wypłakać. Jednak tym razem nie miała czasu na rozklejanie się. Chwyciła spakowane wcześniej walizki i wraz z nimi udała się do wyjścia. Tak bardzo chciała, aby Jure powiedział, że jej wybacza, że nic się nie stało. On jednak zamiast tego, widząc ją z walizkami, odwrócił się w stronę okna i dał jej wolną rękę. Jedyne co jej zostało to odejście. Teraz znów zostanie sama…
Kochani, życzę Wam dużo uśmiechu na nowy rok i wszystkiego co najlepsze ;*
Z małym poślizgiem zostawiam Wam ten oto rozdział ;) Dużo się dzieje, a jeszcze więcej się dziać będzie.
Pozdrawiam ;* i trzymajmy kciuki za naszych. W końcu przed nami konkursy w przepięknym Zakopanem ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)