Tego dnia Jure od rana miał dobry humor. Z jego ust ani na chwilę nie schodził
pogodny uśmiech, co powoli zaczynało irytować Klarę, która nie zamierzała
podzielać jego radości. Ostatnio uśmiechała się tylko, gdy wspominała kolację z
Tepesem, chociaż i wtedy do jej oczu napływały łzy, bo właśnie dzięki wizycie u
przyjaciela Jure wszystko czym żyła rozpadło się na malutkie kawałeczki,
których nigdy w życiu nie była wstanie pozbierać w jedną całość. Przynajmniej
nie sama. Może gdyby miała kogoś do pomocy, mogłaby ułożyć swoje puzzle od
nowa, szkoda tylko, że nie było w pobliżu nikogo komu mogłaby powierzyć te
bardzo ważne zadanie. Dziewczyna weszła do swojego pokoju w nie najlepszym
nastroju i rzuciła się na łóżko. Przed sobą miała kolejny dzień, który nie
należał do tych łatwych. Przykryła się kocem po samą szyje z nadzieją, że może
choć na chwilę zaśnie i będzie miała mniej czasu na myślenie, którego już miała
serdecznie dość, ale jej plany nieco pokrzyżował Jure. Wszedł on do jej pokoju
bez pukania, a raczej do niego wbiegł i z uśmiechem na twarzy czekał aż
dziewczyna zaszczyci go spojrzeniem. Musiał chwilę poczekać, bo dziewczyna nie
spieszyła się zbytnio z powitaniem skoczka, ale kiedy w końcu to zrobiła
podszedł bliżej niej. Przez chwilę nic nie mówił, ale dziewczyna wiedziała, że
to początek przed długim monologiem, którego będzie zmuszona wysłuchać.
- Dziś zadzwonił trener.- dziewczyna kiwnęła głową.- Organizuje małe przyjęcie,
na które nas zaprasza.
- Nas?- zdziwiła się.
- Tak, właśnie nas. Opowiadałem mu kiedyś o Tobie, gdy tylko przyjechałaś.
Chciał Cię poznać, ale do tej pory jeszcze nie miał okazji i stwierdził, że
czas najwyższy żebym Cię przyprowadził. Wszyscy się zgodzili, ba, nawet byli tą
wiadomością zachwyceni, bo nigdy przecież nie wiedzieli, że mam siostrę. No a
Tepes był wniebowzięty.- dopiero po tych słowach dziewczyna jakby odzyskała
trzeźwość umysłu. Zdecydowanie chłopak mówił zbyt szybko i zbyt małymi
literami, by mogła wszystko ogarnąć.
- Czekaj, czekaj. Jakie przyjęcie.
- No przecież Ci mówię, że dla całego teamu. Trzeba jakoś uczcić rozpoczęcie
sezonu.
- Ale ja nie jestem pewna, czy…
- Dasz radę, mała. Jeśli Ci się nie spodoba od razu wrócimy do domu.
- No nie wiem. – burknęła cicho. Nie miała ochoty nigdzie wychodzić, a już na
pewno nie z Jure.- A kiedy to przyjęcie?
- Dziś wieczorem.
- Oszalałeś, przecież ja nie zdążę się nawet ogarnąć. Nie, nie idę.- mówiła zrezygnowana.
- Klara tylko jest jeden problem.
- Jaki znowu?
- Ja im powiedziałem, że na pewno przyjdziesz. Oni mnie zabiją, jak przyjdę tam
sam.
- To weź swoją dziewczynę. Myślę, że ona się tam bardziej nadaje niż ja.
- Klara proszę, tylko ten jeden jedyny raz. Zrób to i już nigdy więcej nie
zmuszę Cię do niczego.- Brunetka popatrzyła na niego spod pół przymkniętych
powiem i zrezygnowana cicho mruknęła.
- Niech Ci będzie, ten jeden jedyny raz…
Szczerze mówiąc na początku nie miała ochoty iść gdziekolwiek, ale odkąd tylko
weszła do małej sali zapełnionej ludźmi jakoś wszystko minęło. Już dawno nie
spotkała się z taką uprzejmością i życzliwością od nieznajomych ludzi.
Traktowali ją jak dobrą koleżankę, jak kogoś kogo bardzo dobrze znają. Nawet
nie zauważyła jak szybko zleciał czas, spędzony bardzo miło. Zresztą sama
obecność Tepesa jakoś dziwnie ją uspokoiła. Co prawda jeszcze nie miała okazji
tego wieczoru z nim porozmawiać, ale czuła, że nie uchronnie zbliża się ten
moment.
I rzeczywiście po krótkiej chwili tuż obok niej przysiadł się wymieniony
skoczek. Jak zwykle na jego ustach można było zobaczyć ten przepiękny uśmiech,
który chyba nigdy nie znikał. Musiała przyznać, że stęskniła się nieco za nim,
a przynajmniej za tym, w jaki sposób ja traktował. Czuła się przy nim jak dama,
dlatego kiedy poprosił ją do tańca, po raz pierwszy tego wieczoru szczerze się
uśmiechnęła. Tepes był jednak niesamowity, mało tego że przystojny, dżentelmen
w każdym calu, to nawet w tańcu radził sobie znaczniej lepiej niż faceci,
których znała do tej pory. Przez chwilę pomyślała, że jest po prostu idealny,
tylko co z tego, skoro jej serce było tak rozdarte. Musiała wreszcie
zadecydować, czego tak naprawdę chce, w innym wypadku straci kogoś, na kim jej
zależy.
Kiedy twarz Tepesa zaczęła się niebezpiecznie zbliżać w kierunku jej ust, zadrżała
lekko. Brunetka patrzyła jak zahipnotyzowana w te przepiękne oczy skoczka,
które błyszczały ze szczęścia. W głębi duszy czuła, że swoim zachowaniem daje
Słoweńcowi nadzieję na coś więcej, ale nadal nie mogła się zdecydować. Kiedy
poczuła na swoich wargach przyjemne ciepło wiedziała, że teraz nie ma już
odwrotu. Nie miała nic do stracenia, więc pozwoliła mu przedłużyć ten niewinny
pocałunek. Pocałunek, którym chciała sprawdzić swoje uczucia…
Z okazji pierwszego śniegu ;)
Dla tych, którzy się wprost doczekać nie mogli, czyli między innymi Tobie Marzycielko ;*
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*