Od wczorajszego dnia dziewczyna nie czuła się najlepiej. Gdy tylko
wróciła do domu schowała się w swoim pokoju i zamknęła drzwi na klucz,
tym samym nie schodząc nawet na kolację, która przygotowała Marit. Kilka
razy przychodził Jure żeby gdzieś ją zabrać, ale ciągle zbywała go złym
samopoczuciem i ogromnym bólem głowy, który oczywiście był zmyślony.
Tylko ona sama wiedziała dlaczego się tak zachowuje i postanowiła
zachować to dla siebie. Jedyną rzeczą jaką chciała teraz zrobić to komuś
się wygadać, jednak istniał pewien problem. Nie miała nikogo, komu
mogłaby zaufać i wyjawić wszystko co czuje. Wyjeżdżając z Polski z nikim
się nie pożegnała, nawet nie powiedziała nikomu o swoich planach.
Jedyną osobą, która wiedziała o wszystkim była szefowa sklepu w którym
pracowała. I powiedziała jej tylko dlatego, ponieważ musiała się zwolnić
z pracy.
I nagle do głowy przyszło jej, że jest zupełnie
sama. Nie ma przyjaciół, prawdziwej rodziny ani nawet znajomych. A
przecież kiedyś było zupełnie inaczej. Pamiętała czasy, kiedy jako młoda
dziewczyna nie mogła choćby na chwilę uwolnić się od znajomych ze
szkoły. Wieczne imprezy , zabawy, alkohol. Na początku była zachwycona
takim życiem. Mogła robić wszystko i nikt jej nie kontrolował. Babcia
była zbyt słaba, żeby zabronić jej nowoczesnego życia. Nawet nie
próbowała jej powstrzymywać przed imprezowaniem każdej nocy, bo każdy
jej sprzeciw kończył się awanturą, a Klara i tak robiła swoje. Nie była
łatwym dzieckiem, ale doskonale zdawała sobie sprawę że spowodowała to
śmierć rodziców. Wszystko jednak się zmieniło, kiedy odeszła jej
ukochana babci. Doceniła ją dopiero po śmierci i do tej pory żałowało
tego, jak się zachowywała. Od tej pory dziewczyna przestała wychodzić z
domu. Miała na głowie zdecydowanie więcej niż inna nastolatka. I choć
mogła się poddać, załamać i starać się dalej żyć jak wcześniej,
postanowiła się zmienić. I choć robiła to przez kilka lat, dopięła
swego.
Jednak teraz zastanawiała się czy oby na pewno dobrze
zrobiła. Kosztowało to ją wiele pracy, nerwów i serca. A mimo to teraz
była zupełnie sama i z każdym dniem czuła się z tym coraz gorzej.
Wczesnym rankiem wymknęła się z domu niezauważona zupełnie przez
nikogo. Założyła na siebie zwiewną bluzę i naciągnęła na głowę kaptur,
kiedy poczuła chłodne powietrze muskające jej skórę. Usiadła na
drewnianą huśtawkę i założyła nogi tak, by oprzeć o nie głowę.
Westchnęła cicho i zaciągnęła świeżym, porannym powietrzem. Przynajmniej
na chwilę chciała zapomnieć o tym, co drażniło ją od wczoraj. Poruszyła
nie nerwowo, kiedy na miejsce obok niej wskoczył czarny kot z białymi
plamkami na łapkach. Uśmiechnęła się w jego kierunku i widząc jak
zwierze podchodzi coraz bliżej, pogłaskała je.
- Tylko nie przynoś mi
pecha kotku. I bez tego nie brakuje mi problemów.-szepnęła cicho i
zaśmiała się zdając sobie sprawę, że właśnie weszła w rozmowę z małym
kotem. A raczej monolog, bo nie doczekała się od niego żadnej
odpowiedzi.- Nie chcesz ze mną gadać? Wiem, jestem strasznie nudna.-
znów na jej ustach zagościł uśmiech, choć przez chwilę.
- Beza nie lubi gadać z kobietami. Woli facetów.
- Beza?- zaskoczona dziewczyna wyprostowała się słysząc za sobą doskonale znany głos.- Dlaczego ją tak nazwaliście.
-
To pomysł babci.- skoczek podszedł teraz nieco bliżej i zganiając
zwierzę, zajął jego miejsce.- Chyba ze względu na te białek łatki.- po
tych słowach pomiędzy nimi nastała niezręczna cisza. Nigdy do tej pory
dziewczyna nie czuła czegoś podobnego w obecności Jure. Jednak od
wczoraj nieco się pomiędzy nimi zmieniło.- Jak się dziś czujesz?- na
początku brunetka nie wiedziała o co mu chodzi, ale przypominając swoje
wczorajsze wykręty bólem głowy od razu pospieszyła do odpowiedzi.
- Lepiej. Tylko trochę zgłodniałam.- powiedziała już zgodnie z prawdą i uśmiechnęła się lekko.
-
Wiesz, wydawało mi się wczoraj, że coś Cię martwi.- tylko tego jej
brakowało, żeby zaczął podejrzewać o czym teraz myśli. Zwinnie
zaprzeczyła i aby go uspokoić znów się uśmiechnęła, i choć szeroko to
bardzo teatralnie.- Nie zamieniłaś ze mną ani jednego słowa jak
wracaliśmy ze skoczni.
- Już wtedy nie czułam się najlepiej.
-
Klara, jeśli zrobiłem coś nie tak, to po prostu mi to powiedz.- skoczek
odwrócił głowę w jej stronę i wpatrywał się intensywnie w jej oczy,
jakby czekając na reakcję.
- Nie wiem dlaczego tak myślisz, ale mogę
Cię zapewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku.- eh, znów kłamała,
ale nie mogła inaczej. Nie teraz.
- Na pewno?- znów wysiliła się na uśmiech po czym pokiwała twierdząco głową.
Znów zapadła chwila ciszy, niezręcznej ciszy. Nie zamierzała jej
przerywać. Wszystko co mówiła było kłamstwem. Jednym wielkim kłamstwem,
które ledwo przechodziło jej przez gardło. Nie chciała, żeby to wszystko
tak wyglądało. Jej pobyt tutaj miał być zupełnie inny. Wcale nie
planowała się zakochać i to w dodatku w takiej osobie jak Jure. W
dodatku zajętej osobie. Ale już postawiła sobie kolejny cel do
osiągnięcia. Chciała jak najszybciej wybić ze swojej głowy Sinkovca i
miała nadzieję, że nastąpi to bardzo szybko. Nie wiedziała jak bardzo
może się mylić…
- Rozmawiałem z Teperem.- rzucił nagle skoczek.-
Prosił żebym Cię pozdrowił.-uśmiechnęła się na samą myśl o nowym koledze
i szybko podziękowała.- Ale to nie wszystko.
- Mówił cos jeszcze?
- Jest tobą zachwycony.- zaczął niepewnie.- Mówił, że jeszcze nie spotkał takiej dziewczyny jak ty. I…
- I co?
-
Zaprasza Cię na kolację dziś wieczorem. Obiecałem, że Cię namówię.
Oczywiście pójdę ta z tobą i będę robił za przyzwoitkę. Tylko błagam
zgódź się, bo inaczej Tepes mnie zamorduje.
- Nie wiem czy to
najlepszy pomysł, zwłaszcza, że…- przerwała zdając sobie sprawę, że o
mały włos nie wyznała mu co tak naprawdę myśli. Odchrząknęła cicho,
żeby zatuszować to swoje nagłe zatrzymanie i udała, że pokaszluje. Na
początku wcale nie była zachwycona z zaproszenia. Nawet nie pomyślała w
pierwszej chwili, że mogłaby z niego skorzystać. Jednak po chwili w jej
głowie pojawił się pewien plan, który miał ją doprowadzić do sukcesu.
Może warto zainteresować się tym Tepesem. Wydawał się być bardzo miły, a
w dodatku miał tak wspaniały uśmiech. Może dzięki temu zapomni o Jure.
Tak, zdecydowanie to była jeden z najlepszych pomysłów, jakie miała
odkąd tu przyjechała.
- Zgoda. Jeżeli pójdziesz tam ze mną, mogę
przyjąć jego zaproszenie.- Na jej ustach znów pojawił się delikatny
uśmiech. I tylko przez chwile pożałowała, że to nie z Jure umawia się
tego wieczoru…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz