poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 5 "Z każdym dniem musimy stawiać sobie nowe cele."

           Od wczorajszego dnia dziewczyna nie czuła się najlepiej. Gdy tylko wróciła do domu schowała się w swoim pokoju i zamknęła drzwi na klucz, tym samym nie schodząc nawet na kolację, która przygotowała Marit. Kilka razy przychodził Jure żeby gdzieś ją zabrać, ale ciągle zbywała go złym samopoczuciem i ogromnym bólem głowy, który oczywiście był zmyślony. Tylko ona sama wiedziała dlaczego się tak zachowuje i postanowiła zachować to dla siebie. Jedyną rzeczą jaką chciała teraz zrobić to komuś się wygadać, jednak istniał pewien problem. Nie miała nikogo, komu mogłaby zaufać i wyjawić wszystko co czuje. Wyjeżdżając z Polski z nikim się nie pożegnała, nawet nie powiedziała nikomu o swoich planach. Jedyną osobą, która wiedziała o wszystkim była szefowa sklepu w którym pracowała. I powiedziała jej tylko dlatego, ponieważ musiała się zwolnić z pracy.
       I nagle do głowy przyszło jej, że jest zupełnie sama. Nie ma przyjaciół, prawdziwej rodziny ani nawet znajomych. A przecież kiedyś było zupełnie inaczej. Pamiętała czasy, kiedy jako młoda dziewczyna nie mogła choćby na chwilę uwolnić się od znajomych ze szkoły. Wieczne imprezy , zabawy, alkohol. Na początku była zachwycona takim życiem. Mogła robić wszystko i nikt jej nie kontrolował. Babcia była zbyt słaba, żeby zabronić jej nowoczesnego życia. Nawet nie próbowała jej powstrzymywać przed imprezowaniem każdej nocy, bo każdy jej sprzeciw kończył się awanturą, a Klara i tak robiła swoje. Nie była łatwym dzieckiem, ale doskonale zdawała sobie sprawę że spowodowała to śmierć rodziców. Wszystko jednak się zmieniło, kiedy odeszła jej ukochana babci. Doceniła ją dopiero po śmierci i do tej pory żałowało tego, jak się zachowywała. Od tej pory dziewczyna przestała wychodzić z domu. Miała na głowie zdecydowanie więcej niż inna nastolatka. I choć mogła się poddać, załamać i starać się dalej żyć jak wcześniej, postanowiła się zmienić. I choć robiła to przez kilka lat, dopięła swego.
        Jednak teraz zastanawiała się czy oby na pewno dobrze zrobiła. Kosztowało to ją wiele pracy, nerwów i serca. A mimo to teraz była zupełnie sama i z każdym  dniem czuła się z tym coraz gorzej.
       Wczesnym rankiem wymknęła się z domu niezauważona zupełnie przez nikogo. Założyła na siebie zwiewną bluzę i naciągnęła na głowę kaptur, kiedy poczuła chłodne powietrze muskające jej skórę. Usiadła na drewnianą huśtawkę i założyła nogi tak, by oprzeć o nie głowę. Westchnęła cicho i zaciągnęła świeżym, porannym powietrzem. Przynajmniej na chwilę chciała zapomnieć o tym, co drażniło ją od wczoraj. Poruszyła nie nerwowo, kiedy na miejsce obok niej wskoczył czarny kot z białymi plamkami na łapkach. Uśmiechnęła się w jego kierunku i widząc jak zwierze podchodzi coraz bliżej, pogłaskała je.
- Tylko nie przynoś mi pecha kotku. I bez tego nie brakuje mi problemów.-szepnęła cicho i zaśmiała się zdając sobie sprawę, że właśnie weszła w rozmowę z małym kotem. A raczej monolog, bo nie doczekała się od niego żadnej odpowiedzi.- Nie chcesz ze mną gadać? Wiem, jestem strasznie nudna.- znów na jej ustach zagościł uśmiech, choć przez chwilę.
- Beza nie lubi gadać z kobietami. Woli facetów.
- Beza?- zaskoczona dziewczyna wyprostowała się słysząc za sobą doskonale znany głos.- Dlaczego ją tak nazwaliście.
- To pomysł babci.- skoczek podszedł teraz nieco bliżej i zganiając zwierzę, zajął jego miejsce.- Chyba ze względu na te białek łatki.- po tych słowach pomiędzy nimi nastała niezręczna cisza. Nigdy do tej pory dziewczyna nie czuła czegoś podobnego w obecności Jure. Jednak od wczoraj nieco się pomiędzy nimi zmieniło.- Jak się dziś czujesz?- na początku brunetka nie wiedziała o co mu chodzi, ale przypominając swoje wczorajsze wykręty bólem głowy od razu pospieszyła do odpowiedzi.
- Lepiej. Tylko trochę zgłodniałam.- powiedziała już zgodnie z prawdą i uśmiechnęła się lekko.
- Wiesz, wydawało mi się wczoraj, że coś Cię martwi.- tylko tego jej brakowało, żeby zaczął podejrzewać o czym teraz myśli. Zwinnie zaprzeczyła i aby go uspokoić znów się uśmiechnęła, i choć szeroko to bardzo teatralnie.- Nie zamieniłaś ze mną ani jednego słowa jak wracaliśmy ze skoczni.
- Już wtedy nie czułam się najlepiej.
- Klara, jeśli zrobiłem coś nie tak, to po prostu mi to powiedz.- skoczek odwrócił głowę w jej stronę i wpatrywał się intensywnie w jej oczy, jakby  czekając na reakcję.
- Nie wiem dlaczego tak myślisz, ale mogę Cię zapewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku.- eh, znów kłamała, ale nie mogła inaczej. Nie teraz.
- Na pewno?- znów wysiliła się na uśmiech po czym pokiwała twierdząco głową.
           Znów zapadła chwila ciszy, niezręcznej ciszy. Nie zamierzała jej przerywać. Wszystko co mówiła było kłamstwem. Jednym wielkim kłamstwem, które ledwo przechodziło jej przez gardło. Nie chciała, żeby to wszystko tak wyglądało.  Jej pobyt tutaj miał być zupełnie inny. Wcale nie planowała się zakochać i to w dodatku w takiej osobie jak Jure. W dodatku zajętej osobie. Ale już postawiła sobie kolejny cel do osiągnięcia. Chciała jak najszybciej wybić ze swojej głowy Sinkovca i miała nadzieję, że nastąpi to bardzo szybko. Nie wiedziała jak bardzo może się mylić…
- Rozmawiałem z Teperem.- rzucił nagle skoczek.- Prosił żebym Cię pozdrowił.-uśmiechnęła się na samą myśl o nowym koledze i szybko podziękowała.- Ale to nie wszystko.
- Mówił cos jeszcze?
- Jest tobą zachwycony.- zaczął niepewnie.- Mówił, że jeszcze nie spotkał takiej dziewczyny jak ty. I…
- I co?
- Zaprasza Cię na kolację dziś wieczorem. Obiecałem, że Cię namówię. Oczywiście pójdę ta z tobą i będę robił za przyzwoitkę. Tylko błagam zgódź się, bo inaczej Tepes mnie zamorduje.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł, zwłaszcza, że…- przerwała zdając sobie sprawę, że o mały włos nie wyznała mu co tak naprawdę myśli.   Odchrząknęła cicho, żeby zatuszować to swoje nagłe zatrzymanie i udała, że pokaszluje. Na początku wcale nie była zachwycona z zaproszenia. Nawet nie pomyślała w pierwszej chwili, że mogłaby z niego skorzystać. Jednak po chwili w jej głowie pojawił się pewien plan, który miał ją doprowadzić do sukcesu. Może warto zainteresować się tym Tepesem. Wydawał się być bardzo miły, a w dodatku miał tak wspaniały uśmiech. Może dzięki temu zapomni o Jure. Tak, zdecydowanie to była jeden z najlepszych pomysłów, jakie miała odkąd tu przyjechała.
- Zgoda. Jeżeli pójdziesz tam ze mną, mogę przyjąć jego zaproszenie.- Na jej ustach znów pojawił się delikatny uśmiech. I tylko przez chwile pożałowała, że to nie z Jure umawia się tego wieczoru…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz