Może
była szalona, ale pomimo wszystkich obaw, które miała w sobie od wizyty
starszego mężczyzny, który okazał się być prawnikiem jej rodziny,
postanowiła wyjechać razem z nim by poznać ludzi, których przecież
jeszcze niedawno tak zawzięcie szukała. Cieszyła się, że nareszcie
będzie miała prawdziwą rodzinę, która pokocha ją taką, jaka jest. Co
prawda jeszcze w ogóle ich nie znała, ale czuła, że przypadną sobie do
gustu. Wierzyła, że oni również będą pragnęli ją poznać.
Odwróciła głowę od widoku okna i krajobrazów, które mogła podziwiać
przez całą podróż pociągiem, po czym uśmiechając się lekko, utkwiła
wzrok w mężczyznę siedzącego obok.
- Panie Davidzie, jacy oni są?-
spytała cicho, jakby nie chcąc przerywać jego rozmyślań, jednak on
spojrzał na nią z uśmiechem wymalowanym na ustach i spytał upewniając
się.
- Chodzi panience o państwo Sinkovec?- mruknęła coś na kształt
potwierdzenia i zakładając jedną rękę na drugą, przygotowała się do
opowieści, którą miała nadzieję usłyszeć od mężczyzny.- Są porządnymi i
uczciwymi ludźmi. Zresztą co ja tam będę panience opowiadał, dosłownie
za kilka minut będziemy na miejscu. Będzie miła pani czas, na poznanie
ich od wszystkich stron. Ale jeśli chce panienka wiedzieć, moją
największą sympatię zdobyła pani Marit, starsza kobieta. Rozkochała w
sobie wszystkich pobliskich sąsiadów i sądzę, że nie tylko ich.-
uśmiechnął się kończąc, jednak dziewczyna nie była do końca zachwycona z
tej opowieści. Zdecydowanie chciała wiedzieć o wiele więcej, a starszy
człowiek nie chciał jej tego ułatwić.
- Już się nie mogę doczekać
kiedy ich poznam.- brunetka zacisnęła ręce w pięść, jakby przez chwilę
denerwując się przed spotkaniem.- Już od dawna chciałam mieć prawdziwą
rodzinę, a teraz moje marzenie może się spełnić. Czy to nie szczęście?-
Mężczyzna nie odpowiedział, tylko popatrzył na nią rozpromienionym
wzrokiem. Nie znała go długo, ale już mogła stwierdzić, że jest bardzo
związany z jej nową rodziną, mimo że tylko dla nich pracuje.
Kiedy pociąg zaczął się zatrzymywać, jej serce zabiło szybciej. Mimo
radości, jaką odczuwała, gdzieś wewnątrz miała jeszcze strach, przed
tym, co zaraz się stanie. Pan David podał jej swoją rękę, po czym
ruszyli ku wyjściu. Nie miała wiele bagaży, toteż prawnik postanowił
wziąć małą walizeczkę w rękę i razem z panną Choinowską pospacerowali do
miejsca, gdzie zamieszkiwała nowa rodzina Klary. Ich spacer trwał
zaledwie kilka minut, a kiedy zbliżali się do wielkiego domu z ogrodem,
prawnik pociągnął ją lekko za ramię.
- To tutaj.- powiedział po czym
skierował swój wzrok na małą willę wokół której rozciągał się zielony
ogród. Ten widok, zaparł jej dech w piersi, przez co nie mogła wydobyć z
siebie żadnego słowa.- Dobrze się panienka czuje? – Nie była wstanie
odpowiedzieć, więc kiwnęła nieznacznie głową. Zdecydowanie nie
spodziewała się ujrzeć czegoś tak pięknego, bogatego. Nawet przez chwilę
myślała o tym, by się wycofać i natychmiast
wrócić do swojego starego życia. Rozwiała jednak myśli, które kręciły
się w jej głowie, po czym cicho powiedziała.
- Nie mówił pan, że tu jest tak pięknie.
- Ten widok może zachwycić każdego, ale niech panienka poczeka na wyposażenie domu.- skierowała zdziwiony wzrok w jego stronę, po czym przetarła skroń palcami prawej ręki.
- Może nie powinnam tu przyjeżdżać. Mogą pomyśleć, że zrobiłam to dla pieniędzy.
- Jeśli pani nie spróbuje, nie pozna pani tej rodziny. Chce pani odpuścić, kiedy w końcu ją panienka odnalazła?
-
Nie.- westchnęła z uśmiechem i podziękowała panu Davidowi, za obecność.
Przy nim czuła się zdecydowanie lepiej, miała choć jedną znajomą dobrą
duszę w nowym miejscu.
Rzeczywiście
słowa prawnika mogła potwierdzić już po samym wejściu do przedpokoju.
Świeżo pomalowane ściany, nowoczesne umeblowanie – to tylko podstawowe
rzeczy, dzięki którym dom wyglądał zjawiskowo. Do tego dochodziły
jeszcze przepiękne, kolorowe obrazy i wielkie lustra, w których można by
było przeglądać się niemal cały dzień. Dziewczyna wyszła z podziwu,
dopiero gdy starszy mężczyzna pociągnął ją za rękę dalej, jak sądziła do
salonu, który wyglądał jeszcze lepiej niż poprzednie pomieszczenie.
Nigdy nie miała dostępu do takich luksusów, więc tym bardziej jej
zachwyceniu nie było końca. Zaczarowana wpadła przez przypadek na ciemną
sofę, która potem stała się miejscem siedzenia dziewczyny. W myślach
starała się przypomnieć moment, kiedy wcześniej widziała tak wielkie
pomieszczenie, jednak miała w głowię zupełną pustkę. Podniosła oczy
wysoko do góry i zachwytem obserwowała kolejne partie pokoju, który był
większy niż jej dotychczasowe całe mieszkanie. Minęła wzrokiem wielki
telewizor wiszący na ścianie, drogocenny wazon, ciemne, prawie czarne
meble, na których nie było nawet kłębka kurzu i kolejny obraz, który
przedstawiał człowieka, podobnego do jej ojca. Czy to możliwe, że była
to jedna i ta sama osoba?
Wzdrygnęła się dopiero
kiedy do tego samego pokoju wszedł młody, około dwudziesto kilkuletni
mężczyzna. Brunet z ciemnymi oczyma i wysportowaną sylwetką. Podniosła
się z kanapy natychmiastowo i podeszła bliżej prawnika, który od tej
pory ciągle stał przy niej. Dopiero teraz zobaczyła, że z drugiej strony
pokoju idą jeszcze dwie kobiety, jedna przypominająca wiekiem jej
szefową, a druga babcię. Od razu pomyślała, że to niej mówił pan David,
kiedy ich podróż zmierzała ku końcowi.
Lekko zestresowana patrzyła na wszystkich troje, ale kiedy prawnik zabrał głos, poczuła się zdecydowanie lepiej.
-
Poznajcie, to jest Klara.- dziewczyna uśmiechnęła się szczerze, a
widząc odwzajemniony uśmiech na twarzy starszej kobiety i chłopaka,
odetchnęła z ulgą.Brunet podszedł do niej i uścisnął dłoń dziewczyny.
- Jure. Miło mi poznać. To jest moja mama Nina.- pokazał ręką na młodszą kobietę, po czym uśmiechnął się i wskazał na drugą.- I moja kochana babcia Marit.
-
Zebrałem Was tutaj w sprawie spadku, który odczytałem kilka dni temu.-
wszyscy spojrzeli po sobie, jednocześnie kiwając głowami, gdy prawnik
zaczął swoją mowę.- Znalazłem tam zapis, który mówił również o rodzinie
Andrzeja, twojego brata Nino.- kobieta ze zdenerwowaniem podeszła bliżej
Davida i przyglądając się bliżej dziewczynie rzuciła.
- Chyba żartujesz? Tylko my dziedziczymy wszystko po ojcu.- westchnęła nerwowo.- A właściwie co tu robi ta panienka?
-
Klara jest córką Andrzeja i została umieszczona w spadku.- wszystkie
oczy zwróciły się w kierunku brunetki, która teraz stała na środku
pokoju i zastanawiała się co mogłaby powiedzieć.
- Przecież ona nie
jest naszą rodziną. Nie pozwolę, by dostała coś, na co tak ciężko
pracowaliśmy.- Nina podniosła głos i patrzyła na Klarę zawistnym
spojrzeniem. Słowa kobiety jak sztylet trafiły w serce młodziutkiej
dziewczyny, która nie mogąc znieść tego co usłyszała, bez słowa
skierowała się w kierunku drzwi.
- Mamo!- krzyknął głośno dotychczas
milczący Jure i podbiegł do wychodzącej dziewczyny. Złapał ją za rękę i
uniemożliwił dalszą ucieczkę.
- Zostań.- poprosił spokojnym już głosem.- Mama czasami mówi za dużo, ale wcale tak nie myśli.
-
Jeśli nie chcecie mieć ze mną nic wspólnego, wystarczy jedno słowo, a
zostawię Was w spokoju.- w jej głosie pojawił się dotąd niezauważalny
smutek, ale po kolejnych słowach Jure od razu zmienił się w radość.
-
To zaszczyt mieć w rodzinie kogoś takiego, jak ty.- uśmiechnął się do
niej szeroko, po czym obejmując brunetkę za ramię, przyprowadził ją z
powrotem do salonu…
Gdyby tylko wiedzieli, że została adoptowana
przez Andrzeja, na pewno nic by z tego wszystkiego nie wyszło.
Postanowiła zachować to w tajemnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz